Wszyscy przeszli bramą stworzoną przez Magnusa Bane'a - Wysokiego Czarownika Brooklynu.W Sali Porozumień odbywało się spotkanie.Clary musiała na nie iść z racji tego,że była córką Valentine'a,choć niektórzy nie chcieli,aby była obecna przy naradzie,ponieważ mogłaby zdradzić,ale Konsul nie zważając na głosy sprzeciwu pozwolił jej zostać.Podczas spotkania okazało się,że za tydzień będzie zaćmienie księżyca,a co za tym idzie można będzie wezwać Anioła.Valentine ma już wszystkie Dary Anioła,ale wszyscy myślą,że brakuje mu Lustra,bo nikt nie wie czym ono jest.Oczywiście Hodge i Konsul nie mogli powiedzieć Clave czym jest Lustro,ponieważ było zagrożenie.Valentine mógł przekupić radę.Jej ojciec miał dar przekonywania ludzi,więc to nie byłoby dla niego najmniejszym problemem Clary czuła się niekomfortowo,bo musiała ciągle kłamać.Nie nawidziła tego,choć z czasem przychodziło jej to coraz łatwiej.Bała się,że jej zdrada wyjdzie na jaw,bo przecież jak to się mówi kłamstwo ma krótkie nogi.Córka Valentine'a dowiedziała się o większości jego zamiarów,ale wciąż nie miała pojęcia po co chce wezwać Razjela.O co chce go prosić ? Na pewno nie pokój na świecie i o to,żeby przyziemnym albo Nephilim żyło się lepiej . To na pewno było coś złego.Po naradzie każdy miał zamiar udać się do swoich domów,w których czekały na nich ich pociechy.Po chwili od wyjścia z Sali Porozumień na drodze zaczęły pojawiać się demony.Były ohydne.Niektóre miały dodatkowe odnóża,a niektóre nawet dwie głowy.Były też takie,które miały ogromne kształty i ich dotyk potrafił sparaliżować na dwie sekundy.Nie obeszło się bez Wielkich Demonów oraz takich,które przybierają kształt tego czego najbardziej się boisz.Gdy nie umrzesz ze strachu wykończą cię swoimi ogromnymi szponami.Gdyby spojrzeć w górę można by dostrzec wiele uskrzydlonych demonów,których skrzydła były większe od nich samych.Dlaczego nie zadziałały Demoniczne Wierze ?!
Clary chciała się rzucić w wir walki,lecz przypomniała sobie o Max'ie,który był sam w domu Penhallów.Puściła się pędem w stronę domu,lecz nagle na jej drodze stanął demon ze skrzydłami.To był Deston.Chciała się na niego rzucić,lecz on wzbił się lekko w górę i zniknął z jej pola widzenia.Dziewczyna chciała wznowić bieg,ale poczuła jak traci ziemię z pod nóg.Uświadomiła sobie,że jest niesiona przez demona.W pierwszej chwili chciała go przebić Serafickim Ostrzem ,ale zdecydowała,że to by było głupie ,bo znajduje się wysoko w górze i takiego upadku by nie przeżyła.Rozglądała się nerwowo po okolicy i już wiedziała gdzie leci Deston.Jako cel obrał sobie Jezioro Lyn.Rudowłosa dobrze wiedziała co tam się stanie,ale po co ona tam miała być ?!
Gdy demon odstawił Clary delikatnie na ziemię ona widząc,że chce odlecieć wykrzyknęła Wobakiel ! Po chwili skrzydlate stworzenie już leżało pod jej stopami.Usłyszała za sobą klaskanie,więc szybko się odwróciła.Zobaczyła swojego brata,który bije brawo i ojca,który zaczął zajmować się tworzeniem jakiegoś kręgu.
-Nie możecie przyzwać Anioła ?! - wykrzyknęła .
-A to niby dlaczego,Clarisso ? - odezwał się Valentine swoim lekko zachrypniętym głosem.
Przez chwilę zastanawiała się nad sensowną odpowiedzią,ale do głowy nie napłynęła żadna.
-Bo na pewno nie chcesz prosić go o pokój na świecie-warknęła.
-Masz rację,poproszę,a właściwie zażądam czegoś znacznie lepszego - powiedział beznamiętnym tonem .
-Czego ?
-Dowiesz się w swoim czasie.
Rudowłosa przez chwilę patrzyła na ojca,później swój wzrok przeniosła na nie odzywającego się Jonathana,którego spojrzenie było szkliste,jakby widział coś czego ani ona ani Valentine nie mogą dostrzec.Nie myśląc wydobyła z pochwy Serafickie ostrze,wypowiedziała imię i po chwili stała przy ojcu z ostrzem wycelowanym w jego serce.Valentine się zaśmiał.
-Nie zrobisz tego Clarisso.Nie potrafisz tego zrobić.Nie zabijesz własnego ojca -szydził.
Nie minęła chwila jak osunęła się na kolana.Nie miała siły przez przeszywający ból jaki poczuła w nodze.Spojrzała w prawą stronę i zobaczyła swojego brata trzymającego zakrwawione ostrze.Oczywiście krew na ostrzu pochodziła z jej nogi.Zastanawiała się teraz tylko nad jednym . Zabije ją ?
Hejka ! Oto i nowy rozdział wedle życzeń ♥
Mam nadzieję,że rozdział się spodoba i nikogo nie
rozczaruję ;)
Mam nadzieję,że rozdział się spodoba i nikogo nie
rozczaruję ;)
Jak zwykle zachęcam do komentowania,bo to mnie mega
motywuje.
I chcę uprzedzić,że następne rozdziały bd się pojawiały
już regularnie co tydzień,co poniedziałek.
Bo rozumiecie teraz szkoła itd.itp.jednym słowem - nudy i zadania ;c
Ale myślę,że co poniedziałek nie bd źle.
Kooocham was :*
I chcę uprzedzić,że następne rozdziały bd się pojawiały
już regularnie co tydzień,co poniedziałek.
Bo rozumiecie teraz szkoła itd.itp.jednym słowem - nudy i zadania ;c
Ale myślę,że co poniedziałek nie bd źle.
Kooocham was :*
Super rozdział. Próbowałam przeczytać go od wczoraj wiec ta dzisiejjsza radosc jak sie rozdzial zaladowal :D świetnie piszesz i nie mg doczekac sie nastepnych rozdzialow Weny <3
OdpowiedzUsuńExtra, jak zwykle zresztą. A gdzie nasz kochany Jace? Jestem okropnie ciekawa co knuje Valentine...
OdpowiedzUsuńWeny
Eva
Dzięki .Cieszę się,że się podoba ♥
UsuńJace powinien pojawić się w następnym rozdziale .
Boski, cudowny, świetny
OdpowiedzUsuń