Opis Bloga

Clarissa Fray, zwykła przyziemna jakby się wydało na pierwszy rzut oka. Będzie zmuszona borykać się z trudnościami, które wkroczą w jej życie niespodziewanie. Będzie musiała się przyzwyczaić do tego kim jest.

piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział #1

             Clary z Simonem wybrali się do kina na film "Burning Fire",w którym było dużo wybuchów,krwi i śmierci.Clary cieszyła się z tego,że takie rzeczy nie dzieją się naprawdę i że opowiadane przy ognisku historie nie są prawdziwe.Gdy Clary wracała do domu wąską uliczką usłyszała za sobą kroki,więc przyspieszyła.Osobą idącą za nią był niebiesko włosy chłopak.Po chwili chłopak powalił ją na ziemię.Clary krzyknęła z bólu i w tej samej chwili ponad jego ramieniem zobaczyła chłopaka o blond włosach,dziewczynę o czarnych włosach i jak myślała Clary,brata czarnowłosej,ponieważ miał te same włosy i takie same oczy jak ona.Clary próbowała zrzucić z siebie niebiesko włosego,ale to nie przyniosło żadnego efektu,więc krzyknęła:
-Pomocy ! Pomóżcie mi ! Zróbcie coś ! Weźcie go ze mnie ! - zaczęła krzyczeć jak opętana patrząc na trójkę ludzi ubranych w czarne stroje.
Spojrzeli po sobie po czym blondyn wyciągnął coś ostrego z za pasa i szepnął "Wadriel".Ostrze zaczęło jarzyć się białym światłem.Czarnowłosy chłopak wraz z jego siostrą odciągnęli go od Clary i przygwoździli do ściany.Chłopak uśmiechnął się diabelsko i powiedział głosem zwycięzcy.
-On powrócił-zaintonował.-Valentine wrócił wraz ze swoim synem.Szukają żony i córki Valentine'a,a ja tylko wyświadczam mu przysługę próbując . . .
-Zrobić krzywdę przyziemnej-przerwał mu blondyn.
-Nie,nie wiesz ,Jasie Herondale kim jest ta dziewczyna . . . to córka Valentine'a,z którą jego żona uciekła.Dziewczyna miała wtedy 10 lat.Valentine szukał jej długo.Ja chciałem wyświadczyć mu drobną przysługę.
Jace Herolande wbił ostrze w klatkę piersiową chłopaka,a ja krzyknęłam.Wszyscy popatrzyli po sobie po czym zaczęli się do mnie zbliżać.Nie pozwoliłam im na to,zaczęłam uciekać.Gdy się obróciłam zobaczyłam,że nikt mnie nie goni.
         Wróciłam zszokowana do domu i od razu położyłam się na łóżku.Rozmyślałam o tym co powiedział ten niebiesko włosy chłopak o Valtanine,czy jakkolwiek miał na imię mężczyzna,o którym mówił.Mówił,że chciał wyświadczyć mu przysługę oddając mnie w jego ręce.W końcu dałam sobie z tym spokój i powiedziałam sobie w duchu,że to pomyłka.Przecież mój ojciec walczy dzielnie na wojnie w Afganistanie.Przeturlałam się na bok i usnęłam.Śnił mi się Jace Herondale,który wyglądał jak anioł śmierci.Śniła o tym,że go całuje i że jest z nim szczęśliwa,tworzy z nim dom,rodzinę,mają dziecko,dziewczynkę,która nazywa się Seraphina.Seraphina . . . ?! Dosyć dziwne imię dla dziewczynki,ale do owej dziewczynki imię pasowało jak ulał .Dziewczynka była mała,chudziutka i miała błąd włosy i duże,zielone oczy.Dziecko sypało kwiaty ,a ja stałam przed ołtarzem razem z . . . czy to był . . . ? Tak,to był Jace.
Obudziłam się zlana potem.Poszłam do łazienki i wzięłam szybki i wręcz lodowaty prysznic.Popatrzyłam na zegarek.Była 4 : 30 .
         Clary nie wiedziała co z sobą zrobić,więc zaczęła rysować.Nim się obejrzała minęły 2 godziny,a do jej pokoju weszła Jocelyn.
-Czemu nie śpisz ? Jest 6 : 30,od jak dawna jesteś na nogach ?
-Od jakichś dwóch godzin-rzuciła córka Jocelyn.
-Czy coś się stało Clary ? -zapytała z niepokojem w głosie.
-Wszystko w porządku mamo.
Jocelyn najwidoczniej uwierzyła,bo wyszła z pokoju mówiąc coś czego Clary nie dosłyszała.Myślała teraz już tylko o jednym .O chłopaku,który miał błąd włosy,był bardzo przystojny,a jednak zabił tego chłopaka co na mnie napadł.Zaraz . . . chwila,moment . . . czy to zdarzyło się na prawdę ? To było jak wyciągnięte ze snu,lecz nie była do końca przekonana tym stwierdzeniem powiedziała do siebie cicho.
-To był tylko sen,Clary.Tylko sen.Nie jesteś córką,żadnego Valtanine,czy Valentine.Twój ojciec jest żołnierzem,a to był tylko sen .Oni nie zabili tego niebieskowłosego chłopaka to mi się przyśniło-powiedziała pewnie,choć nie do końca w to wierzyła.
W chwili,gdy skończyła do siebie mówić otworzyły się drzwi i do pokoju ponownie weszła jej matka.
-Czy wspomniałaś coś o imieniu Valentine-zapytała zszokowana i przerażona za razem.
Clary nie wiedziała co ma powiedzieć,więc milczała,a po chwili zaczęła przekonywać matkę,że się przesłyszała,ale ona zdawała się nie być przekonaną.

                      

4 komentarze:

  1. Joselyn? A nie Jocelyn?
    I... raz piszesz narrację pierwszoosobową a raz trzecioosobową. Znalazłam to tylko raz, ale to tak na przyszłość:
    "Poszłam do łazienki i wzięłam szybki i wręcz lodowaty prysznic.Popatrzyłam na zegarek.Była 4 : 30 i Clary nie wiedziała co z sobą zrobić,więc zaczęła rysować."
    Rozdział jest świetny, akcja się rozwija, coś tam się dzieje. Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj faktycznie ;)
      Jocelyn się pisze,nie zwróciłam na to wcześniej uwagi.
      A co do narracji w podanym przez cb miejscu to ktoś mnie zawołał w momencie,w którym pisałam i później już nie zwróciłam na to uwagi.
      Już zmieniam ; ]

      Usuń
  2. Rozdział bardzo mi się spodobał :)
    Jesteś świetna :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział ciekawy ale troche pomyliłaś narrację
    Lece czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń

Shoutbox