-W imieniu Clave proszę o pozwolenie na wejście . . .
Drzwi otworzyły się niemalże natychmiastowo.Nie wiedziała gdzie iść,więc zdecydowała,że będzie szła przed siebie.Doszła do foyer,w którym słychać było nerwowe rozmowy.Otworzyła drzwi i słyszała urywki rozmów o tym kto może odwiedzać Instytut,ponieważ goście są tu rzadko.Gdy zobaczyli kto stoi w drzwiach od razu ucichli i patrzyli na nią w osłupieniu.Jace oprzytomniał jako pierwszy i zadał pytanie,którego Clary się spodziewała.
-Co ? Skąd się tu wzięłaś ? - spytał z niedowierzaniem w głosie.
-Uciekłam.Ledwo co mi się udało.Jonathan miał mnie trenować,jak już potrafiłam się obronić kopnęłam go w brzuch.Nie spodziewał się tego,więc zaczęłam biec i biegłam długo.Byłam w jakimś lesie.Jonathan wysłał jakichś Nocnych Łowców żeby mnie znaleźli,ale im się nie udało.Gdy dobiegłam do jakiegoś miasteczka na murze stworzyłam sobie bramę i pomyślałam o Instytucie - opowiadała historyjkę,którą przygotował Jonathan.Nienawidziła udawać ani kłamać,ale nie miała dużego wyboru.Nie chciała całego swojego życia spędzić z bratem i ojcem.Nie nawidziła ich i się ich bała.Zrobiłaby wszystko żeby tylko stamtąd uciec.Przysięgła na anioła . . . tej przysięgi nie może złamać żaden Nocny Łowca choćby nie wiadomo czego dotyczyła.Clary miała się spotkać z Jonathanem za tydzień i zdać mu relację z tego co się działo w Instytucie.Choć wiedziała,że brat jej nie skrzywdzi,bo jest mu potrzebna bała się go bardziej niż Valentine'a,którego widziała bardzo rzadko.Opowiadał jej czasami historie Nocnych Łowców i kazał czytać jakieś książki.Clary nie życzyłaby takiego ojca jak Valentine nawet najgorszemu wrogo.Jej ojciec był zły z natury,nie umiał być dobry.W jej myślach wciąż pojawiała się zimna,nie wyrażająca żadnych uczuć twarz.Wiedział,że Clary potrafi tworzyć nowe runy,więc uczył ją wszystkiego co sam wiedział na temat run.Chciał żeby jego córka była potężną bronią,którą tylko on może władać.
Wszyscy byli zszokowani,ale jednocześnie pełni podziwu i Clary wydawało się,że na ich twarzach widzi ulgę . . . Wszyscy opowiadali jej po kolei co się działo podczas jej nieobecności.Choć znali się bardzo krótko polubili się nawzajem.Ale Clary czekało teraz cięższe zadanie.Nie mogła się w nikim zakochać.Musiała się zaprzyjaźnić z większością mieszkańców Instytutu,aby zdobyć ich zaufanie.Bóg jeden wie jak bardzo nie chciała być szpiegiem swojego brata.
Jace wydawał się być opiekuńczy i troskliwy w stosunku do Clary,ale nie mogła sobie pozwolić na to żeby obdarzyć go uczuciem,więc go znienawidziła.Rudowłosa wiedziała,że od nienawiści do miłości droga niedaleka,ale zawsze jakaś.Nie chciała okłamywać bliskiej sobie osoby.Była zimna i oschła w stosunku do Jace'a,czasami sarkastyczna.Mówiono,że mają podobne charaktery z powodu na ilości sarkazmu w słowach.
-Nad czym myślisz,siostrzyczko ?
Gdy usłyszała czyjś głos tuż przy swoim uchu podskoczyła na miejscu.Zamknęła oczy po czym ujrzała na wprost siebie Jonathana.Co on tu robi ? Nikt nie może zobaczyć ich przecież razem.
-Możesz nie mówić do mnie za każdym razem "siostrzyczko" ?! -powiedziała zirytowana.Ale jej brat uśmiechnął się do niej protekcjonalnie.
-Przecież jesteś moją małą siostrzyczką-powiedział po czym pocałował ją w policzek.Clary szybko od niego odskoczyła,a on zaśmiał się tym swoim specyficznym śmiechem,który dziewczyna wzięła za uroczy,ale po chwili się skarciła za swoje myśli.Widziała jak dziewczyna przechodząca obok zaułku rzuciła jej zazdrosne i pełne jadu spojrzenie.Na pewno chciałaby żeby Jonathan ją pocałował . . . Nieważne.Jonathan chciał żebym mu zdała relację z tego co się dzieje w Instytucie i także,że nie chce być jego szpiegiem.On patrzył na nią ironicznie gdy to mówiła.Ale gdy wspomniała o Jace'ie w jego oczach ujrzała mroczny błysk.Gdy skończyła opowieść o tym jak on stara się być dla niej miły jej brat w końcu się odezwał.
-Musisz go w sobie rozkochać i złamać mu serce - zachichotał.Najwyraźniej uważał to za bardzo zabawne.Manipulowanie ludźmi i ich uczuciami na pewno było dla niego zabawne,bo przecież był w połowie demonem.W jego żyłach płynęła nie tylko krew Morgensternów,Fairchaildów i Razjela,ale także krew Lilith-matki czarowników.Wielkiego demona.
Hej ! Mam nadzieję,że rozdział się spodobał.
Nie miałam na niego pomysłu i jest tak właściwie o niczym,
ale zachęcam do oceniania i komentowania. :)
Obiecuję,że następny rozdział postaram się napisać lepiej ;*
co?! NIE ZGADZAM SIĘ !!!
OdpowiedzUsuńRozdział boski jesteś świetna
Ale to mnie zaskoczyło całkowicie:
-Musisz go w sobie rozkochać i złamać mu serce
Nie!!!