-Clarissa . . . -powiedział delektując się brzmieniem jej imienia.-Hmm . . . ja nie wybrałbym takiego imienia dla ciebie.
-Tak . . . ,gdyby to od ciebie zależało pewnie też nazwałbyś mnie Jonathanem-warknęła.
-Jak odnosisz się do ojca ? Należy mi się szacunek.
-Ojca ? Nigdy nie byłeś i nie będziesz moim ojcem.A co do szacunku to na pewno ty na niego nie zasługujesz.
-Nie martw się,nauczymy cię dobrych manier.A tymczasem Jonathanie odprowadź Clarissę do jej pokoju.Jutro jej pierwszy trening.Musi być wypoczęta-powiedział rozkazującym tonem.
-Oczywiście ojcze-powiedział pokornie jej brat i wyprowadził ją z gabinetu.
Znów szli długim korytarzem.Po pięciu minutach zatrzymali się przed wielkimi,podwójnymi drzwiami.Jonathan otworzył je jednym,silnym pchnięciem i wszedł prowadząc przed sobą siostrę.Pokazywał jej,gdzie co jest.Clary była zachwycona,ale nie okazywała tego.Gdy jej brat wychodził powiedział.
-Nie masz już jak uciec.Nawet nie próbuj.Okna są zapieczętowane silnymi runami blokującymi-puścił jej oczko i wyszedł zamykając za sobą wielkie drzwi.Clary postanowiła się umyć,bo czuła się bardzo brudna.Była obolała,więc wzięła krótką kompiel,owinęła się ręcznikiem i weszła do pokoju.Obok wielkiego łóżka z baldachimem,na szafce nocnej Clary zobaczyła tacę z kanapkami.Nagle poczuła jak bardzo jest głodna.Nie jadła nic od dwóch dni,ale przecież nie może jeść w ręczniku.Ktoś może wejść w każdej chwili.Podeszła do szafy.Gdy otworzyła drzwi złapała się ich mocniej żeby nie upaść.W szafie były markowe sukienki na każdą okazję.Rudowłosa nienawidziła sukienek.Wygrzebała krótką,sięgającą do połowy ud koszulkę nocną.Była fioletowa z białą koronką i leciutkim wcięciem na lewym udzie.Dziewczyna nie miała dużego wyboru,więc postanowiła ją założyć.Ruszyła w stronę tacy z kanapkami i po chwili nie było już na niej ani jednej kanapki.Poczuła zmęczenie i zasnęła.Śniły jej się hordy atakujących ją demonów.Rozrywały ją na strzępy.Kawałek po kawałku.Na ziemi było mnóstwo krwi.Jej krwi.Po chwili usłyszała głos.
-Spokojnie siostrzyczko.Już dobrze.Już dobrze.
Clary otworzyła oczy i zobaczyła nad sobą Jonathana głaskającego ją po głowie.Odsunęła się od niego szybko na drugi koniec łóżka.
-Zostaw mnie w spokoju.Po co tu przyszedłeś.Wyjdź! -krzyknęła.
-Krzyczałaś przez sen-powiedział nie zważając na to,że się na niego drze.-Co ci się śniło ? -spytał z ciekawością w głosie.
-Nie twój interes ! -warknęła na brata.
-Jak chcesz,ale pamiętaj,że mi możesz powiedzieć wszystko.
Clary się zaśmiała,położyła się na łóżku i już po chwili wpadła w objęcia Morfeusza.Następnego dnia obudził ją brat mówiąc,że muszą zacząć trening.Dziewczyna chciała się ubrać w strój bojowy,ale Jonathan rozwalił się na jej łóżku i najwyraźniej nie miał zamiaru wyjść z pokoju.Obserwował uważnie każdy jej ruch.Czuła na sobie spojrzenie jego czarnych jak węgiel oczu.Wyjęła strój bojowy z szafy i poszła do łazienki się przebrać.Gdy wyszła na łóżku nadal leżał rozwalony jej brat przeciągając się.Spostrzegł swoją siostrę i uśmiechnął się do niej.
-Ślicznie ci w stroju bojowym,ale szkoda,że ściągnęłaś koszulkę nocną.Sam wybierałem.Podoba ci się ?
Dziewczyna zgromiła go spojrzeniem i podeszła do stojącej w kącie pokoju toaletki.Uczesała się w luźnego koka i popatrzyła wyczekująco na brata.On wstał i poszli razem w stronę sali treningowej.Jonathan pokazywał jej różnego rodzaju broń,mówiąc przy tym do czego służy.Następnie kazał Clary zrobić rozgrzewkę.Gdy rudowłosa zrobiła to co jej kazał.Wyciągnął z pochwy miecz i powiedział,że nazywa się seraficki.Żeby go aktywować trzeba go nazwać imieniem jednego z aniołów,ale nigdy nie można nazwać miecza Razjel.Uczył Clary walki wręcz,rzucania sztyletami,posługiwania się łukami.Zajęło im to ponad dwie godziny.Jonathan zarządził pięciominutową przerwę,podczas której próbował rozmawiać z siostrą,ale ona nie była chętna do rozmowy z nim.Po przerwie uczyła się wykopów,obrotów i skoków.
-Niezła jesteś-powiedział Jonathan po skończonym treningu.
Clary się nie odezwała.Przestała z nim rozmawiać.Bała się go,ale nie okazywała tego,bo to przyniosłoby mu satysfakcję.Minęły już trzy miesiące odkąd tu jest i nie zamieniła z nikim ani słowa.Jej szkolenie dobiegało końca.W końcu stała się jedną z nephilim i otrzymała runę wzroku na prawej ręce.Clary zdała sobie sprawę,że nie ma sensu nie odzywanie się do Jonathana,gdy on tak usilnie stara się do niej dotrzeć.Może na prawdę mu na niej zależało ? Może chciał mieć siostrę,z którą może trenować,rozmawiać o wszystkim i pomagać jej jak tylko może.Pewnego dnia do jej pokoju wszedł Jonathan.
-Chcesz się stąd wyrwać ? Mam dla ciebie propozycję.Ojciec się zgodził.
-O co ci znowu chodzi ? Jak chcesz kogoś podręczyć to lepiej idź to zrób komuś innemu-powiedziała patrząc na niego spod byka.
-Bardzo chętnie,ale nie po to tu przyszedłem.Wracasz do Instytutu w Nowym Yorku.
-COOO ?! -wykrzyknęła zdumiona i uradowana za razem.
-Ale będziesz dla nas szpiegowała.Ja będę udawał Sebastiana Verlaca,a ty musisz przysiądz na anioła,że nie zdradzisz nas i zrobisz wszystko co zechcę.Przysięgnij tylko na anioła Clary,a wrócisz do domu.Zauważyłem,że nie jesteś do mnie i do ojca nastawiona zbyt entuzjastycznie,więc ci tego oszczędzę.
Entuzjazm zielonookiej zniknął tak szybko jak się pojawił.
-Nie będę dla ciebie szpiegowała ! -wrzasnęła.-Nie zdradzę ich !
-To trudno.To jest twoja jedyna szansa żeby wrócić.
Clary wygoniła Jonathana z pokoju mówiąc,że musi się zastanowić.Gdy podjęła decyzję poszła go szukać.Znalazła go w oranżerii.Siedział na ziemi z przymkniętymi powiekami.
-I co ? -spytał jakby od niechcenia.
-Zgoda.Przysięgam na anioła,że was nie zdradzę i będę szpiegowała dla was.
Jonathan uradowany podbiegł do niej i ujął jej twarz dwoma rękami po czym pocałował ją w policzek.
-Zuch dziewczyna-wyszeptał.
Bardzo fajne opowiadanie. Szybko dodaj kolejny rozdział. Weny <3
OdpowiedzUsuńCoo? Jak to? Clary jako szpieg? Czemu?! xD Czekam na kolejny i życzę wenyy! <3
OdpowiedzUsuńCo?! Czemu? Clary ma ich szpiegować ?
OdpowiedzUsuńCUDO!