-Simon . . . ? -spytała niepewnie Clary.
-Chodzi o to, że kiedyś byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Widywaliśmy się codziennie. A teraz? Oddalamy się od siebie. Nawet nie wiem gdzie się podziewasz? Z kim? Nie wiem nawet gdzie teraz mieszkasz. Twoja matka udaje, że cie nie zna . . . Clary! Co jest grane.
-Simon, to jest skomplikowane . . . na prawdę. Musisz mi uwierzyć na słowo - mówiła zdesperowana.-To jest niebezpieczne i nie chce cię w to wciągać. Jeśli ci powiem będę miała przez to problemy. Zresztą ty też. Nie wolno mi o tym mówić.
-Wiesz, że to dla mnie ciężkie, prawda? Chcę odzyskać moją dawną przyjaciółkę. Przynajmniej dzisiaj . . .
Wiem Simon, dla mnie też to jest ciężkie - kąciki jej ust wygięły się lekko ku górze.Przyjaciel wyciągnął do niej ręce mówiąc tym samym żeby do niego podeszła i się przytuliła. Tak też zrobiła. Siedzieli przytuleni do siebie pałaszując jedzenie, które jakiś czas temu leżało spokojnie na dnie jasnobrązowego kosza piknikowego. Wpatrywali się w nieskazitelną taflę jeziora. Clary na początku czuła się niepewnie, bo bała się, że przyjaciel zacznie wypytywać ją o wszystko mimo tego co powiedział wcześniej. Dziewczyna zaczęła wspominać jak kiedyś ona i Simon byli dziećmi. Byli wtedy nierozłączni i nie mieli przed sobą żadnych tajemnic, aż do teraz. Czuła się z tym źle, ale nie mogła mu przecież powiedzieć, bo zostałaby ukarana przez Clave, a jej przyjaciel musiałby wypić z kielicha i nie wiadomo czy by to przeżył. A nawet jeśli to życie Nocnego Łowcy nie jest dla niego. On jest przyziemnym i niech tak pozostanie. Czas mijał im bardzo szybko. Nawet nie spostrzegli kiedy zaczęło robić się ciemno. Postanowili wtedy, że muszą wracać. Kiedy podnieśli się z ziemi i pozbierali pozostałości po ich małym "pikniku" zaczęli kierować się w stronę, z której przyszli. Niestety nie udało im się to. Nagle z za drzew wyskoczyły ciemne kształty, które były obrzydliwe. Niektóre wyglądały jakby były zmutowanymi kreaturami. Choć po części to była prawa. Demony. Simon nie wiedział co się dzieje, a Clary bała się o jego życie i w duchu przeklinała czemu akurat teraz?! Na szczęście Nocni Łowcy mają obowiązek zabierać ze sobą wszędzie Serafickie Ostrza. Ale co mogła poradzić jedna Nephilim wśród kilkunastu demonów? Stwory okrążyły ich. Były z każdej strony. Clary była gotowa do odparcia ataku, lecz intruzi stali w jednym miejscu i tępo wpatrywali się w dwójkę stojącą przed nimi. Nagle okrąg zaczął się rozstępować robiąc miejsce do przejścia. Po chwili można było zauważyć tam ciemną sylwetkę. To nie był demon. To był człowiek. Gdy światło księżyca padło na jego twarz Clary nie miała już najmniejszych wątpliwości kto to był.
-Przyprowadźcie tu moją siostrę, a tego przyziemnego możecie zabić - odezwał się po chwili wpatrywania się w nią.
Simon stał tam zdezorientowany nie wiedząc kto to jest i o co temu komuś chodzi. Demony zaczęły się niebezpiecznie zbliżać. Choć rudowłosa wiedziała, że nie ma najmniejszych szans w starciu z hordom to musiała walczyć w obronie swojej i swojego najlepszego przyjaciela, który nie mógł sobie zagwarantować samodzielnej ochrony. Wiedziała jednak, że on zginie. Nie mogła do tego dopuścić.
- Pójdę z tobą jeśli go puścisz! - krzyknęła w stronę Jonathana.
Przez chwilę patrzył na nią jakby nie pewny tego co przed chwilą powiedziała. Zapewne starał się doszukać haczyka w tej nagłej zmianie, ale przecież to było w obronie jej najlepszego przyjaciela. Haczyk nie istniał. Jej brat uśmiechał się triumfalnie.
-Zgoda.
-Simon, idź do Magnusa Bane'a - zwróciła się w stronę przyjaciela. - Mieszka na . . . -nie zdążyła dokończyć, bo przerwało jej brutalne pociągnięcie za jej ramię. Starała się ukryć grymas bólu. Widząc to Jonathan zaśmiał się złowrogo.
-Jeszcze jedno słowo i nie będę taki dobry i on zginie . . . - ostrzegł.
Zielonooka westchnęła z bezsilności i spojrzała w oczy brata. Były czarne. Czarne jak otchłań. Dziewczyna przełknęła ślinę. Udali się w kierunku, z którego właśnie przyszedł Jonathan wraz ze swoimi "pupilami". Zatrzymali się na drugim końcu polany.
-Stwórz bramę - warknął w jej stronę - i nie próbuj żadnych sztuczek - dodał brzmiąc groźnie.
Clary spełniła jego rozkaz i chciała skoczyć w bramę myśląc o Instytucie, lecz jej nadgarstek został boleśnie zatrzymany i wtedy przypomniała sobie, że jej brat nadal może zabić Simona. Zamknęła oczy licząc w myślach do 10, aby uspokoić nerwy.
Clary obudziła się w zwykłym pokoju ze ścianami pomalowanymi na blado-żółty kolor. Czuła się jakby miała ogromnego kaca (nigdy nie piła,tak dla ścisłości :D ).
-Nareszcie. Już myślałem,że się nie obudzisz i będę musiał cię zakopać w ogródku - zaśmiał się bez cienia wesołości chłopak o wręcz białych włosach. - Spałaś aż tydzień. Naprawdę myślałem,że coś ci się stało. Po tym jak chciałaś ze mną walczyć. Po runie,którą chciałaś mnie zniszczyć. Niestety nie udało ci się,ale nie ma się co martwić.Mogłaś mieć gorsze towarzystwo-dodał z sarkazmem.
Clary zaczęła sobie przypominać wszystko. To jak jej brat chciał ją pociągnąć w stronę bramy, którą stworzyła, a ona korzystając z chwili jego nieuwagi znów uniosła Stelę i zaczęła kreślić runę na jego ramieniu. Niestety nie była wystarczająco szybka i Jonathan zaczął z nią walczyć. Ona oczywiście przegrała to starcie.
-Gorzej się nie dało-powiedziała i zaczęła odsuwać się na drugi koniec łóżka.
-Co ci się śniło ?- zapytał po chwili.
-To jak pierwszy raz poznałam Jace'a, dowiedziałam się kim jestem. Właśnie śnił mi się najgorszy moment mojego życia, ale na moje szczęście się obudziłam.
-Najgorszy moment twojego życia ? - spytał z udawanym zaciekawieniem.
-Poznanie ciebie - oznajmiła pewnie.
-Pamiętam -zaśmiał się bez cienia wesołości. - Nieźle mi się wtedy dostało - to mówiąc podciągnął swoją koszulkę do góry tak,że było widać mu cały brzuch.Odwrócił się plecami do siostry. - Użył bicza z demonicznego metalu,tak żeby zostały ślady i przypominały o tym, że mam być mu posłuszny. Jeszcze mnie nie znasz -uśmiechnął się szeroko .
Ale mnie poznasz - dodał,a ona przysunęła się do niego. Zbliżyła swoje usta do jego i powiedziała prosto w nie. Jonathan się wzdrygnął.
-Jesteś potworem. Nie masz nikogo kto by cię kochał i kogo ty byś kochał.
Chciała się odsunąć,ale on jej na to nie pozwolił. Pochylił się nad nią i szepnął jej do ucha.
-Mam ciebie, siostrzyczko i znajdę cię choćby na końcu świata. Przede mną się nie ukryjesz,Clary. Nie ma na świecie miejsca, gdzie mogłabyś się ukryć, a ja cię nie znajdę. Należysz do mnie. Jesteś moją siostrą. Moją krwią. Jesteśmy ostatnimi z rodu Morgensternów i musimy dążyć do tego żeby nasz ród przetrwał.
-Chcę zostać sama - powiedziała nagle. - Muszę to wszystko przemyśleć.
-Jak sobie życzysz - powiedział i pocałował ją w policzek ,zanim zdążyła zareagować on już wychodził z pokoju z niskim ukłonem i z uśmiechem na twarzy zamknął za sobą drzwi.
Clary rzuciła w drzwi wazonem,a po chwili usłyszała pełen rozbawienia chichot brata. Dziewczyna długo rozmyślała nad tym co zrobiła w poprzednim życiu, że ją to wszystko spotyka. A może mogłaby się do niego przyłączyć i ponownie udawać ? Uwierzy jej? Rozległo się ciche, lecz pewne pukanie do drzwi. Sebastian nie czekał na odpowiedź. Wszedł i zlustrował Clary wzrokiem.Patrzył się na nią uśmiechając się diabolicznie.
-I co wymyśliłaś coś ciekawego,siostrzyczko ? - zapytał zaciekawiony.
-Tak. Ale musisz mi wyjaśnić co chcesz zrobić?
-Dobrze wiesz - uśmiechnął się. - Pragnę żebyś rządziła razem ze mną światem.
-Ale przyziemni, Nephilim i podziemni ucierpią - stwierdziła.
-Niekoniecznie.Jeśli się poddadzą przeżyją,a jeśli postanowią walczyć . . . nie pokonają mnie. Z każdym dniem rosnę w siłę, a Clave się rozpada.
-Chcę się spotkać z moimi przyjaciółmi i muszę wiedzieć, że Simon żyje - zażądała.
-Niestety, ale nie mogę ci na to pozwolić, siostrzyczko. A co do tego szczura, to żyje - powiedział po chwili namysłu.
-A jeśli bym ci powiedziała,że się do ciebie przyłączę - zapytała z nadzieją w głosie.
-Zrobiłabyś to ? Zostawiła ich wszystkich ? Twoich przyjaciół Nephilim ?
-Tak - powiedziała pewnie - ale chcę się spotkać z Izzy.
-Och. . . chodzi o twój plan, prawda ? - zapytał wyszczerzając zęby w uśmiechu.
-Plan ? Jaki plan ? Nie mam żadnego planu ! - spanikowała.
-Czyżby ? Chcesz się wkraść w moje łaski. Clary, Clary, Clary nawet ty nie jesteś taka głupia żeby myśleć,że ci się uda. Jesteś gotowa opuścić wszystkich bliskich ? Wszystkich, których znałaś ? Całe swoje życie?
-Tak-powiedziała drżącym głosem.
-Dobrze-powiedział w zamyśleniu. -Ale musisz mi to udowodnić-zażądał.
-Jak ? -zapytała przerażona dziewczyna.
- Musisz zabić Simona . . .
-Przyprowadźcie tu moją siostrę, a tego przyziemnego możecie zabić - odezwał się po chwili wpatrywania się w nią.
Simon stał tam zdezorientowany nie wiedząc kto to jest i o co temu komuś chodzi. Demony zaczęły się niebezpiecznie zbliżać. Choć rudowłosa wiedziała, że nie ma najmniejszych szans w starciu z hordom to musiała walczyć w obronie swojej i swojego najlepszego przyjaciela, który nie mógł sobie zagwarantować samodzielnej ochrony. Wiedziała jednak, że on zginie. Nie mogła do tego dopuścić.
- Pójdę z tobą jeśli go puścisz! - krzyknęła w stronę Jonathana.
Przez chwilę patrzył na nią jakby nie pewny tego co przed chwilą powiedziała. Zapewne starał się doszukać haczyka w tej nagłej zmianie, ale przecież to było w obronie jej najlepszego przyjaciela. Haczyk nie istniał. Jej brat uśmiechał się triumfalnie.
-Zgoda.
-Simon, idź do Magnusa Bane'a - zwróciła się w stronę przyjaciela. - Mieszka na . . . -nie zdążyła dokończyć, bo przerwało jej brutalne pociągnięcie za jej ramię. Starała się ukryć grymas bólu. Widząc to Jonathan zaśmiał się złowrogo.
-Jeszcze jedno słowo i nie będę taki dobry i on zginie . . . - ostrzegł.
Zielonooka westchnęła z bezsilności i spojrzała w oczy brata. Były czarne. Czarne jak otchłań. Dziewczyna przełknęła ślinę. Udali się w kierunku, z którego właśnie przyszedł Jonathan wraz ze swoimi "pupilami". Zatrzymali się na drugim końcu polany.
-Stwórz bramę - warknął w jej stronę - i nie próbuj żadnych sztuczek - dodał brzmiąc groźnie.
Clary spełniła jego rozkaz i chciała skoczyć w bramę myśląc o Instytucie, lecz jej nadgarstek został boleśnie zatrzymany i wtedy przypomniała sobie, że jej brat nadal może zabić Simona. Zamknęła oczy licząc w myślach do 10, aby uspokoić nerwy.
Clary obudziła się w zwykłym pokoju ze ścianami pomalowanymi na blado-żółty kolor. Czuła się jakby miała ogromnego kaca (nigdy nie piła,tak dla ścisłości :D ).
-Nareszcie. Już myślałem,że się nie obudzisz i będę musiał cię zakopać w ogródku - zaśmiał się bez cienia wesołości chłopak o wręcz białych włosach. - Spałaś aż tydzień. Naprawdę myślałem,że coś ci się stało. Po tym jak chciałaś ze mną walczyć. Po runie,którą chciałaś mnie zniszczyć. Niestety nie udało ci się,ale nie ma się co martwić.Mogłaś mieć gorsze towarzystwo-dodał z sarkazmem.
Clary zaczęła sobie przypominać wszystko. To jak jej brat chciał ją pociągnąć w stronę bramy, którą stworzyła, a ona korzystając z chwili jego nieuwagi znów uniosła Stelę i zaczęła kreślić runę na jego ramieniu. Niestety nie była wystarczająco szybka i Jonathan zaczął z nią walczyć. Ona oczywiście przegrała to starcie.
-Gorzej się nie dało-powiedziała i zaczęła odsuwać się na drugi koniec łóżka.
-Co ci się śniło ?- zapytał po chwili.
-To jak pierwszy raz poznałam Jace'a, dowiedziałam się kim jestem. Właśnie śnił mi się najgorszy moment mojego życia, ale na moje szczęście się obudziłam.
-Najgorszy moment twojego życia ? - spytał z udawanym zaciekawieniem.
-Poznanie ciebie - oznajmiła pewnie.
-Pamiętam -zaśmiał się bez cienia wesołości. - Nieźle mi się wtedy dostało - to mówiąc podciągnął swoją koszulkę do góry tak,że było widać mu cały brzuch.Odwrócił się plecami do siostry. - Użył bicza z demonicznego metalu,tak żeby zostały ślady i przypominały o tym, że mam być mu posłuszny. Jeszcze mnie nie znasz -uśmiechnął się szeroko .
Ale mnie poznasz - dodał,a ona przysunęła się do niego. Zbliżyła swoje usta do jego i powiedziała prosto w nie. Jonathan się wzdrygnął.
-Jesteś potworem. Nie masz nikogo kto by cię kochał i kogo ty byś kochał.
Chciała się odsunąć,ale on jej na to nie pozwolił. Pochylił się nad nią i szepnął jej do ucha.
-Mam ciebie, siostrzyczko i znajdę cię choćby na końcu świata. Przede mną się nie ukryjesz,Clary. Nie ma na świecie miejsca, gdzie mogłabyś się ukryć, a ja cię nie znajdę. Należysz do mnie. Jesteś moją siostrą. Moją krwią. Jesteśmy ostatnimi z rodu Morgensternów i musimy dążyć do tego żeby nasz ród przetrwał.
-Chcę zostać sama - powiedziała nagle. - Muszę to wszystko przemyśleć.
-Jak sobie życzysz - powiedział i pocałował ją w policzek ,zanim zdążyła zareagować on już wychodził z pokoju z niskim ukłonem i z uśmiechem na twarzy zamknął za sobą drzwi.
Clary rzuciła w drzwi wazonem,a po chwili usłyszała pełen rozbawienia chichot brata. Dziewczyna długo rozmyślała nad tym co zrobiła w poprzednim życiu, że ją to wszystko spotyka. A może mogłaby się do niego przyłączyć i ponownie udawać ? Uwierzy jej? Rozległo się ciche, lecz pewne pukanie do drzwi. Sebastian nie czekał na odpowiedź. Wszedł i zlustrował Clary wzrokiem.Patrzył się na nią uśmiechając się diabolicznie.
-I co wymyśliłaś coś ciekawego,siostrzyczko ? - zapytał zaciekawiony.
-Tak. Ale musisz mi wyjaśnić co chcesz zrobić?
-Dobrze wiesz - uśmiechnął się. - Pragnę żebyś rządziła razem ze mną światem.
-Ale przyziemni, Nephilim i podziemni ucierpią - stwierdziła.
-Niekoniecznie.Jeśli się poddadzą przeżyją,a jeśli postanowią walczyć . . . nie pokonają mnie. Z każdym dniem rosnę w siłę, a Clave się rozpada.
-Chcę się spotkać z moimi przyjaciółmi i muszę wiedzieć, że Simon żyje - zażądała.
-Niestety, ale nie mogę ci na to pozwolić, siostrzyczko. A co do tego szczura, to żyje - powiedział po chwili namysłu.
-A jeśli bym ci powiedziała,że się do ciebie przyłączę - zapytała z nadzieją w głosie.
-Zrobiłabyś to ? Zostawiła ich wszystkich ? Twoich przyjaciół Nephilim ?
-Tak - powiedziała pewnie - ale chcę się spotkać z Izzy.
-Och. . . chodzi o twój plan, prawda ? - zapytał wyszczerzając zęby w uśmiechu.
-Plan ? Jaki plan ? Nie mam żadnego planu ! - spanikowała.
-Czyżby ? Chcesz się wkraść w moje łaski. Clary, Clary, Clary nawet ty nie jesteś taka głupia żeby myśleć,że ci się uda. Jesteś gotowa opuścić wszystkich bliskich ? Wszystkich, których znałaś ? Całe swoje życie?
-Tak-powiedziała drżącym głosem.
-Dobrze-powiedział w zamyśleniu. -Ale musisz mi to udowodnić-zażądał.
-Jak ? -zapytała przerażona dziewczyna.
- Musisz zabić Simona . . .
Na anioła! To jest genialne! Fajna by była w następnym rozdziale perspektywa jace'a. Nie mogę się doczekać nn.
OdpowiedzUsuńeva
Boże drogi ja to czytam i takie "WATH?!" no cóż poświęciłaś sie dla Simona więc teraz weź go zabij logic. co do rozdziału poprostu epicki. Mój kochany Sebastian w końcu się pojawił i mam nadzieje że bd go znacznie więcej. Wiec szybko dodaj nn. Weny <3
OdpowiedzUsuńNa anioła co ???
OdpowiedzUsuńZabić Simona nie nie nie