-To wszystko prawda - uśmiechnął się blondyn. - Jestem tak przystojny, że gdyby nie zaklęcia ochronne to ten instytut dawno stałby w płomieniach - powiedział z poważną miną.
Wszyscy obecni zaczęli się śmiać i trzymać za bolące od śmiechu brzuchy. Jace patrzył na nich wszystkich po kolei z pod byka co tylko potęgowało salwę śmiechu u każdego z nich. Gdy już się opanowali Isabelle zwróciła się do Jessici.
-Na długo przyjechałaś? Byłoby super gdybyś została na stałe.
-Hmmm . . . myślę, że troszkę tu zabawię - powiedziała z uśmiechem.
Ze schodów słychać było ciche stukanie butów. Jessica zmarszczyła brwi.
-Ktoś jeszcze tu mieszka? - spytała zdziwiona.
W tej samej chwili do kuchni weszła Clary. Jej oczom ukazała się dziewczyna w jej wieku. Miała piękne, długie, kasztanowe włosy. Jej piwne oczy z uwagą przypatrywały się rudowłosej. Była wysoka i zgrabna. Miała na sobie wysokie szpilki, obcisłe, czarne leginsy i zielony top.
-Clary, poznaj moją . . . parabatai, Jessicę - odezwała się po chwili niezręcznej ciszy Isabell.
Zielonooka wyglądała na zaskoczoną, lecz po chwili została mocno uściskana przez nowo poznaną dziewczynę. Śmiali się i rozmawiali do późna. Gdy było już dawno po północy zgodnie stwierdzili, że trzeba iść spać.
Następnego dnia Clary obudziła się wcześnie. Zdziwiła się, bo przecież wczoraj zasnęła późno. Chciała jeszcze usnąć, ale nie mogła. Postanowiła więc, że pójdzie potrenować. Zrobiła poranną toaletę i ubrała się w strój bojowy. Po pięciu minutach zatrzymała się pod drzwiami sali treningowej. Otworzyła je i zobaczyła, że ktoś już trenuje. Najwidoczniej nie tylko ona nie mogła spać . . . Świetnie walczyła, jej ruchy były precyzyjne i zwinne. W pewnym momencie spojrzała w kierunku rudowłosej. Ich spojrzenia się spotkały.
-Co tu robisz tak wcześnie, Clarisso? - zapytała Jessica.
-Clary. Nie mogłam spać. Ty też jak widzę . . . Możemy potrenować razem? - spytała z nadzieją w głosie.
-Pewnie, że tak ! - odparła uradowana Jess.
Dziewczyny trenowały długo, ale nie odczuwały tego jak szybko czas leci. Skończyły trenować po upływie czterech godzin. Każda z nich poszła w przeciwnym kierunku.
Popołudnie minęło znośnie. Żadnego zgłoszenia o atakach demonów ani nic podobnego. Ale wieczorem Clary, Jace, Jessica, Isabelle i Alec mieli wybrać się do Pandemonium, aby zapolować na jakieś demony. Robili to często. Dziewczyny przygotowywały się w pokoju Isabelle, a Alec i Jace czekali na nich na zewnątrz Instytutu. Clary została ubrana w czarną, krótką sukienkę, która oczywiście zasłaniała jej runy. Isabelle musiała ubrać dłuższą, czerwoną, bo miała na ciele więcej run niż Clary. Natomiast Jessica ubrała się w niebieską, neonową sukienkę, która jak na gust rudowłosej odkrywała zbyt wiele jej kobiecych wdzięków.
Jak na razie nikt nie dostrzegł żadnego demona, więc wszyscy postanowili się zabawić. Clary podeszła do baru i usiadła na stołku. Zamówiła coś do picia i przeskanowała otoczenie w poszukiwaniu wrogów. Gdy tak przejeżdżała wzrokiem po spoconym i zmęczonym tłumie nagle dostrzegła znajomą jej osobę. Jej serce zaczęło szybciej bić, a jej oddech stał się nie równomierny. Wróciła wzrokiem do miejsca gdzie go zobaczyła, lecz nie widziała nikogo podejrzanego. Zaczęła się powoli uspokajać. Po chwili poczuła na swojej szyi ciepło. Chciała się odwrócić, ale ktoś jej to skutecznie uniemożliwił.
-Witaj ponownie,siostrzyczko.
Clary mogła niemal poczuć jak się uśmiecha. Jej serce znów przyspieszyło swoje bicie, a on zaśmiał się gardłowo na to jak się go bała. Podobało mu się to. Podobało mu się, że wszyscy się go boją. Nawet jego siostra. Odwrócił stołek barowy tak, że Clary siedziała do niego przodem. Próbowała uciec, ale on nie dał jej na to szansy i zamknął jej nadgarstki w stalowym uścisku. Dziewczyna starała się wypatrzyć kogoś kto mógłby jej pomóc. Zobaczyła tylko jedną osobę - Jace'a. Ale nie było szans na to żeby on zauważył, że ona ma kłopoty. Był zajęty flirtowaniem ze śliczną, długonogą blondynką, która miała na sobie skąpą, różową, neonową sukienkę, która ledwo zasłaniała jej tyłek. Mogła poczuć na sobie wzrok swojego brata, który wypalał dziurę w jej twarzy. Szybko się do niego odwróciła.
-Nikt ci nie pomoże - szepnął do jej ucha.-Jesteś moją siostrą, Clary. Moją krwią. Krwią Morgensternów. Dzieckiem Jutrzenki. Chodź ze mną. Razem będziemy zasiadać na tronie i rządzić całym światem - wygłosił swoją mowę.
-Nie chcę! Nie jestem twoją krwią! Ty masz krew demona! Krew Lilith! - choć zabrzmiało to dziecinnie było to w stu procentach poważne.
Z tłumu dobiegło głośne wołanie. Zielonooka odwróciła się w tamtym kierunku i zobaczyła Aleca, który coś do niej krzyczał.
-Jeszcze się spotkamy - powiedział miękko Jonathan i zniknął.
-Clary nic ci nie jest?! - wykrzyknął spanikowany Alec.-Coś ci zrobił?!
Nie mogła wydusić z siebie słowa, była jak sparaliżowana. Zdołała się tylko zmusić żeby pokręcić głową. Alec podszedł do niej bliżej i ją mocno uścisnął. Clary nie mogła już hamować łez, które zbierały się w kącikach jej oczów. Pozwoliła im popłynąć. Alec pocieszająco gładził jej plecy i szeptał do ucha, że już wszystko dobrze i że już jest bezpieczna. Ale Clary wiedziała, że następne spotkanie z jej bratem odbędzie się niedługo.
Przepraszam,że robię takie krótkie rozdziały,ale mi takie wychodzą ;/
Dziękuję wam, że to czytacie . . . jesteście wspaniali
Jeśli macie jakieś propozycje co do następnych rozdziałów piszcie śmiało.
Może z któregoś skorzystam.
Spis różnych fanfików <---- polecam
Fajny rozdział sory ze te moje komy są krótkie ale ja talentu do pisania nie mam. Weny <3
OdpowiedzUsuńExtra, szkoda, że taki krótki... Jest mój ukochany Jonathan! Ciekawe jak rozwiniesz jego wątek:) Czekam na więcej
OdpowiedzUsuńteoretycznie ucząca się właśnie wosu eva
Bosz jakie to było słodkie <3
OdpowiedzUsuń