Opis Bloga

Clarissa Fray, zwykła przyziemna jakby się wydało na pierwszy rzut oka. Będzie zmuszona borykać się z trudnościami, które wkroczą w jej życie niespodziewanie. Będzie musiała się przyzwyczaić do tego kim jest.

sobota, 8 listopada 2014

Rozdział #21

          Jajku! Strasznie martwię się o Clary. Zniknęła jakieś dwa tygodnie temu. Czy jej szukaliśmy? Całymi dniami! Ale nigdzie nie było po niej śladu, więc zaprzestaliśmy patrolowania okolicy tak często. Wciąż mamy nadzieję, że nic się jej nie stało, że jest cała, zdrowa i bezpieczna. Tęsknię za nią jak za nikim innym. Brakuje mi naszych rozmów, zaciągania jej na zakupy i naszych 'kłótni'. Wieczorami zawsze zamykam się w swoim pokoju i płaczę. Wiem, że powinnam być silna, ale nie potrafię, nie bez niej. Ona daje mi siłę, jakkolwiek dziwnie to brzmi. Gdy na nią patrzę widzę dzielną dziewczynę, która w życiu tyle przeszła i dała sobie radę. A teraz jej nie ma. Zawsze mnie wspierała, gdy coś szło nie po mojej myśli.
-Isabelle! Wszystko w porządku?! - zza drzwi usłyszałam wołanie mojego najmłodszego braciszka-Max'a. Wszyscy w pobliżu używali mojego pełnego imienia jak byli na mnie zdenerwowani, albo się o mnie martwili.
- Tak wszystko gra! - odkrzyknęłam z nadzieją, że sobie pójdzie i zostawi mnie w spokoju.
- A poczytasz mi mangę? - słyszałam w jego głosie nadzieję. Ale nie mogłam . . . jak wspomniał o swojej gazecie od razu przypomniało mi się, że to Clary zawsze mu ją czytała, bo jako jedyna potrafiła. Max kazał jej nauczyć ją czytać wszystkich mieszkańców Instytutu żeby mogli mu ją czytać, bez wymówki, że nie wie jak to się robi. Łzy znów zaczęły spływać po jej policzkach, ale przypomniała sobie o tym, że za drzwiami stoi jej dziesięcioletni braciszek i musi mu coś odpowiedzieć, bo będzie stał tak długo dopóki nie uzyska od niej odpowiedzi. A jak będzie tak stał to przecież usłyszy jak płacze, a nikt nie może zobaczyć jej w tym stanie. To ona była tą silną co nigdy nie płakała, ani się nie załamywała. Szła przez życie jak huragan, starałam się żyć jego pełnią, bo choć była świetną łowczynią, nigdy nie wiedziała czy ten dzień jest jej ostatnim. Czy wróci z polowania?
- Przepraszam Max, ale jestem zmęczona i właśnie kładę się spać, bo musimy być wypoczęci żeby dalej szukać Clary.
- Nie martw się. Ona się znajdzie - Izzy ledwo to usłyszałam. - Dobranoc.
- Dobranoc Max - odpowiedziałam.
Postanowiłam położyć się spać, bo musiałam mieć siłę. I oczywiście po to żeby nikt nie poznał, że płakałam w nocy. A zapewne zdradziły by mnie zaczerwienione oczy i wory pod nimi.
Większość zapewne jest zdziwiona, że przyzwyczaiłam się do tej rudej, niskiej i czasami wrednej dziewczyny. Była dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam. Po chwili odpłynęła do krainy Morfeusza.

-Clary wyglądasz w tym pięknie - zapiszczałam. 
- Ta sukienka więcej odkrywa niż zasłania! - odkrzyknęła z przymierzalni. Zachichotałam. Moja mała, niewinna 'siostra'. Poszłam w stronę przymierzalni. Gdy już byłam pod kabiną usłyszałam jęki niezadowolenia i ciche wyzwiska. Ponownie zachichotałam. Weszłam do środka bez ostrzeżenia i wręcz zapiszczałam.
- Bierzemy to! Jest idealna! Pasuje do ciebie jak ulał. Ślicznie w niej wyglądasz. Wszyscy będą ci zazdrościć. Wyglądasz . . . 
- Nie możemy kupić tej - przerwała mi swoim słodkim głosikiem.
- . . . pięknie - dokończyłam. Kiedy zdałam sobie sprawę z tego co właśnie powiedziała zareagowałam natychmiast. - Co?! Bierzemy ją i koniec! Ona jest . . . - przerwała mi chcąc coś powiedzieć.
- Nie możemy jej wziąć, bo . . .  - teraz to ja nie dałam jej dokończyć.
- Ona jest idealna. Idealnie podkreśla twoje kształty i . . . 
- Nie możemy jej wziąć, bo z tyłu jest poplamiona! - mówiła najszybciej jak tylko potrafiła.
-Wygląda na tobie świetnie! Musisz ją . . . Czekaj co?! - krzyknęłam szeptem.
-Nie możemy jej wziąć, bo z tyłu jest poplamiona - powtórzyła.
Zachichotałam i powiedziałam jej żeby ściągnęła sukienkę. Gdy to zrobiła podała mi ją, a ja od razu udałam się w poszukiwaniu sprzedawczyni. Znalazłam ją po jakiś dwóch minutach. Powiedziałam jej żeby dała mi inną,ale tego samego kroju, bo ta jest czymś poplamiona. Sprzedawczyni uśmiechnęła się przyjaźnie i podała mi piękną, zieloną sukienkę.

- Należy się 800 zł - powiedziała uprzejmie sprzedawczyni. Ciekawe dlaczego była taka uprzejma? Sarkazm.
- Nie mam tyle . . . no bo skąd - powiedziała zakłopotana rudowłosa.
- Oj daj spokój! Ja płacę - posłałam jej ciepły uśmiech, a ona spojrzała na mnie spojrzeniem mówiącym "Masz mi to zaraz wytłumaczyć". 
-Chodź idziemy kupić ci do tego buty - oznajmiłam uradowana.
-Ale ja nie chcę . . . - narzekała.
-To nie było pytanie - zachichotałam.
- Najpierw powiedz mi skąd masz pieniądze przyziemnych i to aż tyle! - wywróciłam oczami i zaczęłam jej wszystko tłumaczyć.
- Jak masz 17 lat dostajesz od Clave kartę z niekończącym się limitem pieniędzy. Możesz kupować wszystko i nigdy nie braknie ci pieniędzy na karcie.
- Jeszcze tylko cztery miesiące i też będę taką miała ! - zapiszczała uradowana na co również wywróciłam oczami. Czasami zachowuje się jak małe dziecko.

Po pięciu godzinach chodzenia po sklepach moja 'siostra' oznajmiła mi, że bolą ją nogi i chce już wracać do Instytutu. Oczywiście mi to nie odpowiadało, ale po dłuuugich namowach się zgodziłam. Clary nienawidzi chodzić na zakupy. Uważa, że to nie dla niej. Zazwyczaj chodzi ubrana na czarno, tak jak każdy Nephilim. Czasami chodzimy na imprezy i musimy jakoś ładnie wyglądać. Rzecz jasna ruda jak zwykle wybrzydza, że nie chce jej się iść. Ona jest moim przeciwieństwem, ale to jeszcze bardziej wzmacnia naszą przyjaźń.
Nagle wokół zaczęło się robić ciemno. Obraz mi się rozmazał. Gdy wszystko się unormowało spostrzegłam, że stoję na środku ulicy, którą oświetla tylko słabe światło kilku lamp. Rozejrzałam się dookoła i nadal nic nie widziałam. Nie było ze mną Clary. Gdzie na anioła ona się podziewa?
Po chwili za nią rozległ się huk. Szybko odwróciła się w tamtym kierunku. Mogę się założyć, że moje oczy były teraz wielkości spodków do herbaty. Przede mną stał nie kto inny jak Jonathan Morgenstern. Przy jego boku stała . . . . stała Clary! Co ona tam robi?!
- Ona zostaje ze mną. Nie szukajcie jej, bo jej nie znajdziecie. Ona jest moja. Nie jesteście godni jej przyjaźni. Ona nazywa się Morgenstern, a wy Lightwood. Zresztą ona nie chce mieć z wami nic wspólnego. 
Gdy skończył byłam w szoku. Chciałam się odezwać, lecz nagle wszystko zaczęło się rozmazywać.

Obudziłam się z krzykiem. To nie może być prawda! Ona nigdy nie stanęłaby po stronie Jonathana Morgenstern'a. Ona nim gardzi! A może on ją przeciągnął na swoją stronę . . .

Witajcie! Hahaha jak oficjalnie :D
Chciałam tylko żebyście wiedzieli, że od teraz 
będę pisała pod nickiem : Ola Horan 
Tym razem perspektywa Izzy :)

Podoba ci się rozdział? Zostaw po sobie komentarz!

2 komentarze:

  1. Wow ten rozdzial jest super. Nawet nie wiesz jak na niego czekalam. Mam prozbe pewnie jej nie spnisz ale moglabys zrobic kolejna notke z punktu widzenia Sebastiana? Bo mi na tym strasznie zalezy. Szybko dodaj nn. Pamiętaj Psycho cie kocha. Weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. jeju Max był przesłodki <3
    Rozdział świetny tak jak pozostałe

    OdpowiedzUsuń

Shoutbox